wtorek, 18 lutego 2014

Kulig- zimowe szaleństwo

Nareszcie się udało. Po trzech latach prób zorganizowania kuligu z prawdziwego zdarzenia członkom i sympatykom klubu wreszcie nam się udało. W piątek 07 lutego 2014 roku w samo południe wyjechaliśmy dzięki Arturowi Kuczyńskiemu- Burmistrzowi Szczuczyna i Marianowi Kaliszewskiemu- wodzirejowi- autokarem ze Szczuczyna do miejscowości Przechody. Sprzęt saneczkarski przynieśli ochotnicy, a część pożyczyliśmy dzięki uprzejmości dyrektor Ewy Grunwald ze Szkoły Podstawowej w Niedźwiadnej.


Na miejscu okazało się, że mamy członków i sympatyków Klubu nie tylko w Szczuczynie, Dołęgach czy Wąsoszu, ale nawet w rejonie Pisza i Ełku. Organizator imprezy Andrzej Mikulski wraz z żoną i synami przygotowali nam prawdziwy konny kulig, ognisko, herbatkę, kiełbaski, bigos. Młodzież od najmłodszego do najstarszego skorzystała z uroków białego szaleństwa, a w trakcie przejażdżki dodatkową atrakcją było napotkane stado łosi.


Zmoczona odzież i buty młodzieży świadczyła o tym, że przejażdżka kuligiem po lesie, miedzach i polach nie była prostym zadaniem. Wielu lądowało w śniegu i pieszo musiało gonić zgubiony środek transportu. Przy ognisku też nie było spokojnie. Walki na śnieżne piguły i wręcz zapasy na śniegu w połączeniu z tzw. "myciem", to część obrazu jaki dało się utrwalić. Na koniec organizator umożliwił sprawdzenie indywidualnych umiejętności indiańskich, tj. jazda koniem na oklep. Porywali się na tą atrakcję i młodsi i starsi. Wielu "coś" sobie obiło, wielu zaliczyło tzw. twarde lądowanie. Mimo sterty obowiązków służbowych dotarli do nas również prezes Klubu Radosław Trzciński i Burmistrz Szczuczyna- Artur Kuczyński wraz z żoną Beatą. W ich obecności Andrzej Mikulski wyprowadził z pomieszczeń gospodarczych swą dumę- czarnego ogiera. Jego żywiołowość i wigor odstraszył największych śmiałków od jazdy na nim. To, że da się na nim jednak jeździć udowodnił nam wszystkim syn gospodarza. Mamy nadzieję, że nikt z uczestników nie żałował udziału w kuligu i oprócz zdjęć ma wspaniałe wspomnienia. A kto nie skorzystał z zaproszenia- no cóż, niech poogląda z zazdrością zdjęcia. Następna taka atrakcja prawdopodobnie za rok- jeśli aura pozwoli.
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz